Deidre
Właścicielka stajni
Dołączył: 16 Sty 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:14, 17 Sty 2010 Temat postu: 04.01.10r. - Samotny teren. |
|
Dzisiejszego popołudnia szłam sprowadzić konie z padoków na czyszczenie i treningi. Na początek poszedł nasz nowy mieszkaniec, Lesoto. Przywołałam rosłego kasztana, podpięłam mu uwiąz i zaprowadziłam do stajni, pomrukując pod nosem i gładząc go po szyi uspokajająco. Trochę się zaniepokoił że zostawia 'swoje' klacze na zewnątrz, upomniałam go jednak głosem i napięłam lekko uwiąz, skłaniając do dalszego ruchu. Przypięłam go w korytarzu zadem do wejścia na dwa uwiązy i wyczyściłam szybko, acz dokładnie. Sprawdziłam nogi i kopyta, obejrzałam czy nie ma urazów. Nie dostrzegłam niczego niepokojącego, wręczyłam mu więc smakołyk i odczepiłam od uwiązów.
Wpuściłam ogiera do jego boksu i zmieniłam mu derkę.
Poszłam po panienki. Cinnamonka truchtała sobie wzdłuż ogrodzenia z niewiadomych powodów z rozdętymi chrapami, a trochę dalej Bastka wydobywała spod śniegu niedobitki trawy. Nagle i ona z niezwykłym jak na jej wiek wigorem zerwała się i ruszyły razem z Ciną galopem wzdłuż ogrodzenia.
-No nieee dalej się poleźć nie dało? -jęknęłam i przelazłam przez ogrodzenie. Zagwizdałam charakterystycznie, pragnąc zainteresować klacze. Bez rezultatu. Ponowiłam, idąc w ich stronę i wzdychając głośno. Było lodowato ._. Z moich ust wydobywały się kłęby pary. Dostrzegłam Cinnę i szybko uciekłam wzrokiem, widząc, że i ona mnie obserwuje. Zrobiłam zagarniający ruch ciałem, pragnąc aby przyszła do mnie. Trochę poczekałam, ale Join Up działał. Po chwili przyszła do mnie Cinna, wiedziona połączeniem, a za nią Bastylia.
Podrapałam obie po czołach i złapałam za kantarki. Udałyśmy się w stronę stajni. Tam wśród podekscytowanych rżeń wymienionych z ogierem usytuowałam klaczki na swoich miejscach. Wyczyściłam obie w boksach, żeby ogier ich nie zaczepiał. Nie znałam jeszcze zachowań Lesoto i nie chciałam niepotrzebnego zamieszania w stajni xd
Skończywszy pucować Bastę udałam się do siodlarni. Zabrałam stamtąd sprzęt Ciny i podążyłam do jej boksu. Klaczka powitała mnie cichym parsknięciem, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Powiesiłam sprzęt i weszłam do boksu Cynamonowej. Oczywiście brak kontaktu wzrokowego, ale i bez pasywnej postawy klacz podeszła do mnie ciekawsko i trąciła chrapami moje ramię. Pogładziłam ją po czole i zaczęłam ubierać w sprzęt. Po chwili byłyśmy gotowe. Wtuliłam się w zimowe futerko klaczy na szyi, odetchnęłam głęboko.
-Moja. <3 -mruknęłam i po chwili wyprowadziłam ją na korytarz. Klaczuch był ożywiony, patrzył czujnie przez otwarte drzwi na ośnieżone podwórze. Wyszłyśmy przed stajnie, chuchając parą. Wsiadłam i usiadłam lekko w siodle. Łydeczka i jedziemy. Cinnka niechętnie oddaliła się od stajni pełnej koni, jednak udało nam się dojść do porozumienia. Poprawiłam rękawiczki i zaczęłam coś tam nucić. Dojechałyśmy do tylnej bramy i ruszyłyśmy ścieżką w stronę lasu i jeziora. Lady szła żwawo, z czujnie postawionymi uszami. Trzymałam wodze na lekkim kontakcie, gotowa na rewolucje raczej nieuniknione przy samotnych terenach. Klacz zdawała się zafascynowana otaczającym ją śniegiem, machała swobodnie ogonem.
Śnieg skrzypiał pod jej kopytami. Ja również zajęłam się podziwianiem widoków.
Podciągnęłam popręg, poprawiłam się w siodle i dałam delikatny sygnał do przyśpieszenia chodu. Klacz bez zbędnego ociągania ruszyła wygodnym, szybkim kłusem. Nabrałam delikatnie wodze na kontakt i anglezowałam lekko, poklepałam klacz po szyi. Przemierzałyśmy sobie ścieżkę, rozsypując leżący pod kopytami śnieg z impetem na boki.
Nuciłam sobie 'Let it snow' xD Na skrzyżowaniu poszłam na żywioł i dałam klaczce wybrać drogę. Jakby bez wahania wybrała tą w lewo. Po niedługim czasie dodałam łydki do zagalopowania. Cinna skoczyła płynnie w fulee i parsknęła odprężona.
Jechałam w lekkim półsiadzie, luźno pracując rękami, gdy nagle poczułam mocne szarpnięcie. Klacz spłoszyła się czegoś porządnie, wyrwała do przodu niczym oparzona.
-Ciii, spokojnie .. -powiedziałam opanowanym głosem, robiąc delikatną pół paradę. Klacz zerkała niespokojnie kątem oka za siebie, ale po chwili uspokoiła chód. Poklepałam ją pokrzepiająco i przeszłyśmy do kłusa. Rozglądałam się po zaśnieżonych drzewach i cieszyłam samotnością i obecnością klaczy. Zwolniłam do stępa bo miałam wrażenie, że siodło trochę się przesuwa.
-Nadęłaś się wcześniej, cwaniaro? -westchnęłam i podciągnęłam popręg. Dostrzegłam świetną górkę z piaszczystym podjazdem i skierowałam w jej stronę kroki Cynamonowej. Dodałam łydki i zrobiłam mocny półsiad. Klacz skuliła uszy i susami pokonała grząską skarpę. Stanęłyśmy na jej szczycie. Stępem dojechałyśmy do drugiej strony, odchyliłam się, i powoli, bujającymi ruchami zeszłyśmy na dół. Poklepałam ją i zakłusowanie. Wjechałyśmy na fragment drogi pokrytej ubitym śniegiem i Cinna zaczęła się ślizgać, tak więc zjechałam ze ścieżki bardziej w las. Po chwili zwolniłyśmy do stępa, w końcu w śniegu po kolana trudniej się biegnie xd
Ręce mi już trochę zmarzły, nie wspominając o nosie czy uszach, tak więc postanowiłam powoli kierować się do stajni. Dojechałyśmy do brzegu jeziora, którego tak naprawdę widać nie było spod śniegu i jego krańcem skierowałyśmy się w stronę stajni. Po drodze oberwałam ośnieżoną gałęzią w twarz, oczywiście. Klacz wydała z siebie dźwięk jakby się śmiała.
-Baaardzo śmieszne -wyplułam śnieg i otarłam sobie twarz rękawem. Dodałam łydki i kłusem dojechałyśmy przez zaśnieżone chaszcze do drogi prowadzącej w kierunku Deandrei. Zwolniłyśmy do lekkiego stępa, poluzowałam wodze i pozwoliłam jej iść z opuszczoną głową. Popuściłam popręg i rozluźniłam się. Lady wodziła chrapami po śniegu, zjadając go od czasu do czasu xD Odwróciła do mnie łeb, ukazując scenę zlizywania śniegu z różowych chrapek.
-Co, piękna? -zaśmiałam się i poklepałam ją. Parsknęła i odwróciła łeb z powrotem. Po ok. 5 minutach spokojnego stępa dojechałyśmy do stajni. Wjechałam na dziedziniec i ujrzałam Rustler stojącą przy ogrodzeniu Basty i mówiącej coś do niej.
-Ahoooj -zawołałam, wyjmując nogi ze strzemion i zatrzymując klaczkę.
-Hej! I jak było? -spytała Rust, podchodząc.
-A fajnie toto małe wredne chodzi, tylko zimno strasznie, uszy mi odpadają-rzekłam, poklepując klaczkę i zsiadłam jednym płynnym ruchem. Chwyciłam w skostniałe palce wodze i razem poszłyśmy do stajni. Tam rozsiodłałam młodą, przeczyściłam i wstawiłam do boksu, rozmawiając z Rus i czekając aż Lady wyschnie. W tym czasie i ja trochę się rozgrzałam. Dałam Cynamonowej smakołyka ^^ i kiedy przeschła wrzuciłam na nią zimową derkę. Zanotowałam sobie w myślach, żeby zainwestować w półderkę treningową i wyprowadziłam Cinnę na padok do Basty. Klacze oczywiście pełne entuzjazmu powitały się i zajęły sobą. A my z Rust udałyśmy się do domu, abym mogła rozmarznąć..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Sob 17:45, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|