Metka
Pensjonariuszka
Dołączył: 28 Wrz 2009
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:18, 05 Paź 2009 Temat postu: probujemy skakac |
|
Jazda: 1 godz
Wyposarzenie: Czaprak z owczej skórki wycięty, ogłowie rórkowe, ochraniacze skokowe, siodło
Przebieg: Dzisiaj Livero na szczęście miał o wiele leprzy chumor niż ostatnio. z radością przywitał mnie gdy weszłam do stajni. Strasznie był dzisiaj nadpobudliwy bo gdy tylko uchyliłam drzwi boksu pchał się do wyjścia i na rożne sposoby próbował zwrócić na siebie uwagę. Gdy go przypięłam i poszłam po siodło zaczął domagac się zainteresowania kopiąc nogą i podgryzając karabinczyk, ach te złe nawyki spoeodowane nieprzyjemną przeszłością. Po czyszczeniu trohę się uspokoił, ciage chcial dawać nogi a gdy już je czyściłam zaczepiał mnie pukajac łbem. Po codziennej porcji rannych pielęgnacji udaliśmy się na jazdę. Kiedy wsiadłam zacząl sie wyrywać by od razu ruszyć klusem, nic dziwnego, w końcu wczoraj na nim nie jeździłam wiec jest niewybiegany. Po okrążeniu stępem podczas którego cągle musiałam go powstrzymywać od szybszych chodów pojechał kłusem, oczywiście znów musiałam się namęczyć aby był on w miarę zebrany. Nie przywykłam na nim do takiego ciągłego poprawiania, trzeba będzie pomysleć nad jakimś innym ogłowiem lub wędzidłem, głównie dlatego, aby w czasie gdy ładnie chodzi dostał coś lżejszego od tego ogólnie używanego (z wąsami) bo obawiam się, ze może się stac sztywny w pysku. Pozwoliłam mu się wybiegać, 2 okrazenia galpu zrobił po daniu bardzo lekkiej, wrecz znikomej łydki. Machał trochę głową poczatkowo ale po upomnieniu opanował się. Potem kólko kłusu i znów 2 galopu. Widziałam, ze się zmeczył, robiliśmy w klusie wolty i polwolty z biegiem czasu coraz mniejsze. Następnie (co było wielką odmianą) Livero najechal na przeszkodę, dokładnie 40 cm stacjonatę. Wiem, ze to bardzo nizkie, ale Koń ne jest przeznaczony do skoków więc nie radzi sobie z wysokimi. Powtórzył to jeszcze kilka razy z wielką checią a z zebranego galopu skoczył tak na oko z 50 cm kopertę z której zrzucił drąg. Pozostał jeszcze jeden który podczas ponownego skoku również sostał zrzucony. Następnie poćwiczyliśmy zebranie na krótkiej ścianie i wydłużenie chodu na dłógiej (chodzi o kłus), po 3 okrazeniu nakierowałam Lirka (skoro tak ladnie skoczył) na niziutki okser (55 cm) jednak mimo podwójnych prób wyłamał się. Na koniec jeszcze trochę kłusa, i jak zawsze figury. Mogę przyznac, ze wolty, polwolty, slalomy itp ma świetnie dopracowane. Poza tym nie podąża jedną ścieżka tylko pięknie daje się kierowac nawet na najdziwniejsze szlaki. Dzisiejsza jazda była wielką odmianą gdyż na codzień nie skacze (co widac po zrzutkach i wyłamaniach) jednak dobrze sobie poradził.
Post został pochwalony 0 razy
|
|