Chocky
Właścicielka stajni
Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:34, 13 Sty 2010 Temat postu: Trening na lonży. |
|
Weszłam do stajni, przeklinając na ten cholerny śnieg. Zerknęłam w stronę boksu mojego konia- Damony i uśmiechnęłam się szeroko. Widok łebeka mojej skarogniadoszki działał na mnie niczym promień słońca, w ten zimny dzień.
-Poruszamy się dzisiaj trochę na lonży, co ty na to?
Wsunęłam się do jej boksu z workiem szczotek. Zaczęłam porządnie czyścić ją z wszelkich zaklejek i kurzu, przy okazji robiąc krótki masaż jej kłębu. Rozczesałam jej grzywę z kołtunów, na grzywce zaś zaplotłam warkoczyka. Następnie kopyta, z czym oczywiście problemów nie miałyśmy. Założyłam jej ogłowie, wcześniej odpinając od niego wodze. Pas, wypinacze. Na nogach owinęłam błękitne owijki, na przednie kaloszki. Zapięłam jej lonżę, wzięłam rękawiczki i bat i wyszłam z Małą na roud-pen'a.
Rozejrzałam się po "pomieszczeniu" i zaświeciłam światło. Na kole stał mały krzyżak, max 30 cm. "Rozebrałam" go. Wprowadziłam klacz na wytruchtany ślad i rozwinęłam lonżę, porządnie ją rozstępowując. Cmoknęłam kilkakrotnie, by się nie wleczyła. Damona od razu zrozumiała o co chodzi "wzięła nogi za pas" i zaczęła żywo stępować. Zmiana kierunku i stęp na prawo. Po kilku kółkach zamachałam lekko batem, wołając komendę "do kłusa". Klacz od razu przyspieszyła, więc pochwaliłam ją.
-Dobry konik.
Znów zmiana kierunku, po kilku kółkach zatrzymałam ją, zebrałam trochę lonżę i wraz z nią podeszłam do krzyżaka, na nowo ustawiając. Po tym, gdy drągi były ustawione na stojaku, wprowadziłam ją na koło i kłus na lewo, z przejściem przez krzyżaka. Po kilku razach, przechodzenie zaczęło jej się nudzić, więc przeskakiwała go bez najmniejszego problemu.
-No dobrze, Damona, galllop!
Powiedziałam głośno, popędzając ją batem. Najpierw strzeliła gwałtownie z ogona, zadnią nogę wystrzelając do środka i ruszyła galopem "na łeb na szyję". Zwolniłam ją troszkę i podziwiałam jej śliczny ruch. Przeszkodę skakała z zapasem, pracując zadem. Po chwili, do kłusa, zmiana kierunku i galop na prawo. 3 kółka, rozkłusowałam ją i rozstępowałam. 30 minut minęło, więc założyłam jej derkę i wyprowadziłam do stajni.
Weszłam z nia do boksu, rozsiodłałam i rozczyściłam. Dałam jej jedno soczyste jabłko i wyszłam z boksu.
-Papa kochanie.
Uśmiechnęłam się i poszłam zobaczyć, co tam u Okiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|