Aravey
Pensjonariuszka
Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:42, 15 Gru 2009 Temat postu: Lonża i skoki w korytarzu |
|
Koń: Singing
Trener/jeździec: Aravey
Rodzaj treningu: lonża, skoki w korytarzu
Miejsce: plac
Czas: 1 h
Pogoda: chłodno, słonecznie
Przyjechałam do stajni koło południa. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na pasące się konie. W pierwszej kolejności skierowałam się na plac. Na dzisiaj zaplanowałam skoki w korytarzu, a że była całkiem ładna pogoda można było zostać na powietrzu. Wzięłam się za ustawianie przeszkód. Kiedy skończyłam zabezpieczyłam korytarz kolorową taśmą.
Pobiegłam jeszcze na chwile do stajni, z której zabrałam kantar i uwiąz. Ruszyłam na pastwisko. Kiedy podeszłam do płotu konie podniosły głowy, aby sprawdzić co się dzieje. Sin postawił uszy w moją stronę. Przeskoczyłam przez płot i weszłam na pastwisko. Podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę z soczystym jabłuszkiem. Wyciągnął szyję i schrupał je najwyraźniej zadowolony. Poklepałam go i wyciągnęłam kantar zza pleców jednym, szybki ruchem wkładając go na jego łeb. Dopięłam uwiąz i ruszyliśmy w kierunku bramki. Otworzyłam ją i wyszliśmy. Ruszyłam biegiem, a Sin kłusem za mną z postawionymi uszami. Poklepałam go i weszliśmy do stajni. Przywiązałam go na korytarzu i poszłam do siodlarni. Wzięłam skrzynkę ze szczotkami i lonżę. Wyciągnęłam zgrzebło plastikowe i okrężnymi, energicznymi ruchami zaczęłam czyści konia. Przymknął oczy i wyraźnie zaczął się odprężać. Był strasznie brudny, cały pokryty błotną skorupą. Kiedy skończyłam wzięłam szczotkę włosianą i zaczęłam usuwać kurz. Kiedy uporałam się z sierścią zabrałam się za kopyta. Schowałam szczotki, odpięłam uwiąz, do kantara dopięłam łącznik, a do niego lonżę. Skoczyłam jeszcze po derkę i narzuciłam ją na Sin'a. Ruszyliśmy na plac.
Kiedy weszliśmy zamknęłam za sobą bramkę. Wzięłam do ręki stojący przy przeszkodzie bat do lonżowania i rozwinęłam lonżę. Zacmokałam i kazałam ogierowi iść żwawym stępem po dużym kole. Ruszył z łbem przy ziemi i postawionymi uszami. Kiedy najwyraźniej chciał się położyć na ziemi, delikatnie dostał batem po nogach. Kiedy był rozstępowany na obie strony. Popędziłam go do kłusa po mniejszym już kole. Ruszył wyciągniętym kłusem stawiając uszy na sztorc. Dotknęłam batem lekko zadu i od razu poprawił nim pracę. Zaczęłam uderzać ręką o udo. Sin spojrzał na mnie zdezorientowany. Po chwili zorientował się o co chodzi i dostosował swój rytm do mojego. Zaczęłam zwalniać uderzenia, aby przejść do stępa i zatrzymać się. Kiedy się zatrzymał, stanęłam przed nim i podniosłam ręce do góry. Zrobił krok w tył i obrócił się, o co właśnie mi chodziło. Chwila stępa i kazałam mu ruszy kłusem. Zaczęłam szybciej uderzać, aby wyciągnął. Słabo pracował zadem, więc dotknęłam go batem. Od razu lepiej. Bardzo podobał mi się jego chód. Był bardzo impulsywny i rytmiczny. Myślę, ze Sin w przyszłości będzie nadawał siędo ujeżdżenia. Zwolniłam go do stępa i zmieniliśmy kierunek. Wydałam komendę "galop". Od razu ruszył wyciągniętym galopem robiąc serie radosnych bryków. Ściągnęłam lonżę starając się go zwolnic. Przeszliśmy do kłusa i ponownie zagalopowaliśmy. Tym razem po mniejszym kole i ponownie zaczęłam wystukiwać rytm o udo. Misiek powoli zaczął się do niego dostosowywać. Powtórzyliśmy wszystko na drugą stronę i zatrzymaliśmy się. Odpięłam łącznik i lonżę od kantara i zagoniłam Sin'a do korytarza.
Ruszył wyciągniętym galopem na przeszkody:
- dwie koperty 40 cm skok wyskok
- stacjonata 50 cm
- stacjonata 60 cm
- okser 70x90 cm
- okser 90x90 cm
Pokonał przeszkody bardzo ładnie. Mocne wybicie, delikatny baskil. Podwyższyłam przeszkody i zagoniłam go ponownie.
- dwie koperty 50 cm skok wyskok
- stacjonata 70 cm
- stacjonata 80 cm
- okser 80x100 cm
- okser 90x100 cm
Znów tak samo, ale na ostatnie przeszkodzie była zrzutka z powodu za bliskiego odbicia. Jeszcze raz skoczył korytarz tym razem bez zrzutki, jednak technika skoku wyglądała trochę gorzej. Jak na pierwszy raz i tak dobrze.
Poklepałam go i wręczyłam nagrodę. Dopięłam lonżę i rozkłusowałam na obie strony. Założyłam Sin'owi derkę i zaczęłam go stepować po dużym kole. Kiedy był już rozstępowany na obie strony poszliśmy do stajni. Zdjęłam mu derkę i przetarłam słomą nogi, ponieważ był bardzo spocony. Przeczyściłam go jeszcze i wstawiłam do boksu dając jabłko. Poklepałam go i pomiętosiłam jeszcze chwilkę. Wyszłam z boksu. Zaniosłam wszystko do siodlarni i pojechałam do domu. To był udany trening, ale jeszcze dużo przed nami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aravey dnia Czw 20:39, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|