Av
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:04, 14 Paź 2009 Temat postu: Porcupine Game |
|
Przed popołudniowym odpasem i jeszcze przed dawaniem koniom siana ruszyłam na pastwisko z kantarkiem szunrowym i Savvy linką. A w drugiej ręce trzymałam skrzynkę ze szczotkami. Kiedy doszłam na pastwisko do moich uszu dobiegł dźwięk rżenia dwóch klaczek. Przy drewnianej furtce stała Light i mniejsza trochę od niej Lipka. Otworzyłam bramkę i założyłam kantarek Lipce, a następnie wyprowadziłam ją i zamknęłam za sobą aby Light nie uciekła co mi się czasami zdarzało. Zaprowadziłam młodą na round-pen. Zamknęłam za sobą a kiedy doprowadziłam ją na środek zatrzymałam ją i zaczęłam dotykanie jej ciała od głowy po ogon. Kiedy zakończyłam rytuał, który zawsze powtarzam na początku każdego treningu z klaczką zabrałam się za czyszczenie jej. Najpierw gumowym zgrzebłem rozczyściłam zaklejki, a potem szczotką z miękkiego włosia do końca wyczyściłam sierść. Później kopyta, które Lipka podaje bez problemu. Następnie rozczesałam jej grzywę grzebieniem oraz palcami z grubsza ogon. Kiedy była już gotowa wzięłam do ręki krótki bacik i zaczęłam jej całe ciało nim dotykać - czyli to co zwykle. Później to samo z długim bacikiem jednak dziś wprowadziłam coś nowego. Na początku przewiesiłam długą końcówkę bata przez jej grzbiet. Spojrzała się na mnie jednak nie ruszyła się z miejsca. Powtórzyłam to kilka razy. Później zrobiłam tak, że delikatnie smagałam z obydwu stron jej przednie i zadnie nogi łącznie z ogonem. Bez zamachu, było to bardziej coś a la głaskanie długim batem. Następnie zabrałam się za machanie długim batem. Teraz nie już daleko jednak nadal nie za blisko niej. Stopniowo coraz bliżej aż w końcu machałam batem obok niej z obydwu stron. Była spokojna dlatego przeszłam do kolejnego etapu. Zaczęłam powoli zarzucać bat na jej grzbiet. Przy pierwszych dwóch razach najzwyczajniej się wzdrygała. Później zarzucałam jej bat na zad. Było lepiej. Na samym końcu zarzucałam bat na jej szyje. Po kilku razach zjeżdżałam batem po jej głowie. Klacz była niezwykle spokojna co mnie niezmiernie cieszyło. Na zakończenie zabawy z batem do lonżowania brałam mały zamach i smagałam jej przednie i zadnie nogi z obydwu stron. Zdała celująco.
Po odłożeniu bata zajęłam się głaskaniem jej głowy. Później zaczęłam głaskać jej pierś. Na końcu skupiłam się na punkcie a dokładniej na środku jej piersi. Zaczęłam ten punkt głaskać dwoma palcami. Kiedy minęło parę minut nacisnęłam w ten punkt dwoma palcami ale delikatnie zwalniając ucisk. Jednak Lipka sobie nic z tego nie zrobiła. Przycisnęłam mocniej i zwolniłam ucisk. Tym razem posłuchała i cofnęła nogę do tyłu i zaraz za nią drugą. Poklepałam ją i dałam jej bananowego cukierka. I ponowiłam te ćwiczenia. Z miarą upływu czasu klacz zaczęła cofać nie dwie nogi lecz o kilka kroków nawet za delikatniejszym naciskiem. Później próbowałam ją "przepychać" dotykając inne miejsca np. brzuch. Wtedy Lipka bardzo ładnie robiła przekładankę - półkole. Ładnie jej szło i nawet kiedy dotykałam jej nosa delikatnie cofała się do tyłu. W nagrodę już jej nie męczyłam.
Wychodząc z round-pena zauważyłam, że na padoku nie ma już koni dlatego skierowałam się do stajni. Klacze wcinały siano. Wpuściłam Małą do jej boksu aby najadła się przed odpasem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|