Carrot
Właścicielka stajni
Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Lublina ;p
|
Wysłany: Śro 14:02, 14 Paź 2009 Temat postu: Pierwsze czyszczenie by Av |
|
Rano Bombek był z nami w króciutkim terenie jednak, że teraz jest wieczór i jest już chłodno dlatego postanowiłam dzisiaj zamiast spaceru wybrać naukę podawania kopyt i przyzwyczajenie do szczotek. Poszłam więc do stajni gdzie maluszek pił właśnie mleko od mamy, która skubała sobie leniwie sianko. Malutki miał na sobie kantar tylko po to aby się do niego przyzwyczajał, natomiast Nevada nie miała dlatego jej go założyłam i przypięłam do niego uwiąz. Wyprowadziłam ją z boksu i poprowadziłam do krytej myjki. Bombek szedł tuż za nami nie odstępując matki na krok. Za to rozglądał się ciekawsko dookoła i nie omieszkał spróbować się powąchać z tatą przez boks. Kiedy dotarliśmy do myjki przywiązałam Nevad, a następnie przypęłam do kantara malucha uwiąz i go również przywiązałam do kółka. Dałam klaczy trochę siana aby miała zajęcie, a ja sama wyjęłam ze skrzynki ze szczotkami miękką szczotkę do pyska. Na sam początek dałam ją powąchać ogierkowi. Fakt, dziwnie pachniała mimo to nie bał się jej. Odłożyłam ją i dałam obwąchać mu swoje ręce. Kiedy uznał, że nie są ciekawe zaczełam dotykać go nimi po całym ciele tak aby przyzwyczaił się do mojego dotyku. A z resztą przecież robie to już od prawie czterech miesięcy to niby dlaczego nie miał by być przyzwyczajony do mojego dotyku i zapachu ? Po wykonaniu tych czynności, do których byłam aż tak bardzo przyzwyczajona wzięłam do ręki z powrotem miękką szczotkę z koziego włosia i przyłożyłam ją powoli do jego łopatki. Najpierw się wzdrygnął i próbował obrócić pysk w moją stronę. Pogłaskałam go po czole i powoli zaczęłam szczotką "masować" mu sierść. Na samym początku był zdziwiony jednak po około dziesięciu minutach takiego zabiegu nie robił sobie z tego zupełnie nic. Także przystąpiłam do czyszczenia i niebawem już oba bogi i łepek miał czyste. Dałam mu chwilę przerwy i odwiązałam go aby mógł się napić od mamy, łakomczuch wstrętny. Później znowu go przywiązałam i tym razem wzięłam do ręki kopystkę. Znowu dałam mu ją do powąchania, a kiedy już tak bardzo się nią nie interesował zabrałam się do nauki podawania kopytek. Teraz jak jest jeszcze mały nie ma jeszcze tyle siły aby mi je wyrywać, a kiedy będzie starszy zapewne będze już bez większych problemów mi je podawał. Dlatego też złapałam lewą ręką za jego lewą przednią nóżkę i delikatnie naparłam na jego łopatkę. Zdziwiony, że coś go popycha był zmuszony podać mi nogę co z reszą chcąc nie chcąc uczynił. Podał mi nogę, ale próbował ją wyrywać. Chwilę stałam trzymając ją i pilnując żeby w razie ewenualności Bombek nie stracił równowagi i nie wywrócił się bo przecież tutaj jest beton. Nic takiego się jednak nie stało i już po kilku minutach mały zrezygnował z walki i mogłam mu wyczyścić kopytko. Jejku, ale ono jest maleńkie! Po wyczyszczeniu obu przednich nóżek zabrałam się za nogi zadnie. Tutaj również musiał mi je podać kiedy na niego delikatnie napierałam jednak kiedy już trzymałam jego nogę w powietrzu miał nieco mniej równowagi niż w przypadku czyszczenia przednich kopytek. Dlatego też kilkakrotnie brałam i puszczałam jego nogę. Tak jak przypuszczałam po pewnym czasie załapał o co chodzi i mniej więcej próbował sam łapać ową zagubioną równowagę. Następnie poćwiczyłam jeszcze kilka razy podawanie przodów i przeszłam do przeczesania mu grzebykiem grzywy. Prawdę mówiąc nie można tego małego gówienka nazwać grzywą jednak o nią też trzeba dbać. Jak zwykle Bombek musiał najpierw obwąchać grzebień, a dopiero potem ja mogłam mu zrobić co nie co porządku z nią. Uprzejmie informuje, że dzisiejsze zabiegi pielęgnacyjne prawie, że się skończyły. Na sam koniec wzięłam olej słonecznikowy i naoliwiłam jego kopytka wewnątrz oraz z zewnątrz, ponieważ na dworze jest strasznie sucho, a jego kopytka i innych koni po prostu szybko się wysuszają i nazwyczajniej w świecie pękają. Kiedy skończyłam już je oleić (mały musiał powąchać i olej i pędzelek) odwiązałam malucha, a później Nevadę i zawróciliśmy aby wrócić z powrotem do boksu. Już prawie dwudziesta dlatego też zdjęłam i klaczy i ogierkowi kantary, a następnie zamknęłam szczelnie ich boks. Moje małe Bombiontko
Post został pochwalony 0 razy
|
|