Marcepan
Pensjonariuszka
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:10, 03 Lut 2011 Temat postu: Powrót do lekkiej pracy/By Marcepan |
|
Mała miała rok przerwy od jakiej kolwiek pracy. Tylko padok, padok i padok. Oczywiście co jakiś czas kontrola kopytek, wiązanie na 5/10 minutek, i przemieszczanie się na uwiązie a pozatym luz. Na jej nieszczęście zauważyłam ostatnio, że ten mały łobuz ma już 2 lata! Postanowiłam więc, że trzeba wykształcić u niej trochę mięśni i posłuszeństwa oraz skierować ją na prawidłową ścieżkę rozwoju. Od około tygodnia powoli wdrążamy się w świat "podstawówki". Przypomniałyśmy już sobie lonże, ale to narazie nie będzie nam potrzebne - do tego jeszcze musi dorosnąć. Byłyśmy na kilku spacerkach i odkryłam, że już nie jest taka grzeczniutka jak kiedyś. Po przypomieniu i nauczeniu podstaw potrzebnych 2 letniemu rozbójnikowi zaczniemy kierować się w stronę przyszłego przeznaczenia. Co to będzie? Dla otoczenia pozostanie to narazie tajemnicą. Na pewno nie będzie to konik sportowy, nie wiem nawet czy będę ją przyuczać do chodzenia pod siodłem, to wszystko wyjdzie w praniu.
Dzisiaj postanowiłam, że znowu wybierzemy się na spacer. Tym razem obrałam sobie nieco dłuższą trasę. Założyłam jej kantar, podpięłam lonże i na wszelki wypadek wzięłam sobie bacik ujeżdżeniowy. Wyczyściłam ją najpierw pożądnie. Oczywiście księżniczka miała fochy, że ja śmiem dotykać jej cudnie zczochranej i zmemłanej przez kolegów z padoku grzywki. Kiedy wychodziliśmy ze stajni była wprost obrażona na cały świat, szła z wysoko uniesioną głową. Szłam nic nie mówiąc i udając, że nie widzę jaka jest wkurzona. Kiedy weszłyśmy już w głąb lasu mała trochę wyluzowała i była nawet grzeczna. Rozglądała się ciekawie, podskubywała gałązki oczywiście przy okazji obsypując mnie śniegiem, chętnie zakłusowywała i czasem nawet mnie nie wyprzedzała. Takim stępo-kłusikiem dotarłyśmy do naszej ulubionej polanki. Tutaj skierowałam ją na koło i poprosiłam o galop. Kobyłka chętnie zagalopowała, Przeskakując zaspy strzelała radosne baranki. Zmieniłam jej kierunek i troszkę na drugą stronę. Po paru kółkach przytrzymałam ją aby się zatrzymała i pochwaliłam. W nagrodę odpięłam jej lonże i pozwoliłam luzem wrócić do domu. Biegnąc kłusem czasem za mną, czasem koło mnie ale najczęściej przede mną brykała radośnie i wbiegała w zaspy, między drzewa. Oczywiście musiała wykorzystać okazje, kiedy ja szłam powoli ścieżką, wleźć między drzewa i wytarzać się w śniegu. Miała wielką frajdę i od razu jej się humor poprawił. Takim radosnym stępo-kłusikiem wróciłyśmy do ciepłej stajenki.
Odstawiłam ją do boksu, odśnieżyłam, wytarłam słomą, sprawdziłam kopytka i szczelnie pozamykałam wszelkie otwory jakimi mogłoby się dostać do stajni zimne powietrze. Dałam konikom po kilka marchewek żeby miały zajęcie do kolacji. Wychodząc zostawiłam im małe światło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|